sobota, 29 listopada 2014

Julia - Zagubiona

Byłam zupełnie nowa w tym mieście, nikogo nie znałam. Wydawało mi się, że mieszkańcy są tu mili, a może to tylko złudzenie ? 
Postanowiłam, że zwiedzę miasto. Wyszłam na zewnątrz i przechadzałam się ulicą. Idąc tak dotarłam do centrum, gdzie były tłumy ludzi. Wszyscy wydali mi się obcy, byłam lekko zakłopotana i zmieszana. Szczerze, to nawet trochę się bałam. Poczułam zimną dłoń na moich ustach, obejrzałam się, a za mną stał jakiś mężczyzna w kapturze. 
Byłam bardzo wystraszona, odruchowo go kopnęłam i zaczęłam uciekać. Po drodze wbiegłam na drogę, prosto pod cross. Straciłam przytomność, ocknęłam się nade mną stał jakiś chłopak ... 

~~Aleks~~
Dziś przypadał mi nocny dyżur, właściwie to się cieszę, wtedy się najwięcej dzieje. Jeździłem sobie po mieście, gdy nagle, jakaś blondynka wbiegła mi pod koła. Wyglądała na przestraszoną. Gwałtownie zahamowałem, ledwie ją musnąłem. Mimo to, upadła na ziemię i zemdlała. Moja reakcja była momentalna, zostawiłem motor, zdjąłem kask i podbiegłem do dziewczyny. Wziąłem ją na ręce i zniosłem do alejki obok nas, gdzie będzie mniej ludzi. Później pobiegłem po crossa i postawiłem go obok nas. Po chwili, dziewczyna się ocknęła, była zdezorientowana. Żeby tylko nie miała wstrząśnienia mózgu. Uśmiechnąłem się do niej, aby się mnie nie bała.
As: Spokojnie, nic ci nie zrobię. - powiedziałem przyciszonym głosem. - Boli cię coś? Jak się nazywasz? Jaki mamy dziś dzień tygodnia? - zadałem parę pytań jak zawsze.

~~Julia~~
Byłam oszołomiona, skąd się tu wzięłam, skąd on się tu wziął ? Nic nie pamiętam ...
J: Głowa, upadając musiałam się uderzyć. - powiedziałam nieśmiało. - Ale ... to nie twoja wina, zemdlałam ze strachu podobno to możliwe. - po chwili sobie wszystko przypomniałam. - Nazywam się Julia Kowalska i dzisiaj mamy Sobotę.
As: Na pewno nic Ci nie jest? - spytał.
J: Tak, dziękuję za troskę. - uśmiechnęłam się delikatnie. 

~~Aleks~~
Odwzajemniłem uśmiech. Nie byłem pewien, czy aby na pewno jej nic nie jest. Ale przecież, do niczego zmuszać jej nie mogę. Westchnąłem pod nosem. 
As: Okey, możesz wstać? - spytałem.
J: Tak, raczej tak. - powiedziała dość niepewnie.
As: Okey, chodź pomogę. 
Pomogłem dziewczynie wstać, pożegnała się ze mną. Zrobiła parę kroków odchodząc, ale po chwili się zatrzymała i znów upadła. W porę zdążyłem i ją złapałem. No, wiedziałem że coś jest nie tak, wyglądała dość blado. Wyciągnąłem z crossa moją krótkofalówkę i czekałem na odpowiedź centrali.
C: No, co tam? - spytała Ruda, tak na nią wołamy.
As: Dziewczyna po omdleniu, zachwianie równowagi chwilowy zanik pamięci. - wytłumaczyłem. - Przyślijcie zespół, trzeba ją zbadać.
C: Wszystkie zespoły są w terenie. - westchnęła. - Dasz radę ją przywieźć?
Potwierdziłem. Westchnąłem i spojrzałem ukradkiem na dziewczynę, przyglądała się mi.
As: No dobra, tak jak słyszałaś, zawiozę cię do szpitala. - uśmiechnąłem się i dałem jej kask.

~~Julia~~
J: To nie jest konieczne, ale jak chcesz... - westchnęłam i założyłam kask.
Nigdy jeszcze nie jechałam crossem, trochę się bałam, gdyż słyszałam, że to dość niebezpieczny pojazd. Nie pewnie usiadłam na pojeździe. Po chwili ruszyliśmy Aleks starał się jechać wolno, abym się nie bała. Dojechaliśmy w miarę szybko, pomógł mi wstać. Z pomocą chłopaka dotarłam do szpitala, gdzie zostałam przyjęta na oddział. Lekarz zlecił szereg badań, aby sprawdzić, co mi jest. Aleks objaśnił mu, co się stało.
J: Nie dobrze mi. - powiedziałam cicho. 
Zwymiotowałam, kręciło mi się w głowie i było nie dobrze. Usłyszałam, jak lekarz mówi coś o wstrząśnieniu mózgu ...

~~Aleks~~
Lekarz powiedział, że ma wstrząśnienie mózgu. Niby nic poważnego, ale jednak przeze mnie. Ja pierdziele... czas szybko zleciał, nim się obejrzałem był wieczór i zaczął mi się dyżur. Ubrałem kurtkę w drukowanym napisem na plecach "Ratownik Medyczny" Pierwsze wezwanie było do pijaka, który wychodząc z baru wpadł pod samochód. Nic poważnego, tylko rozbita głowa. Gdy czekaliśmy na kolejne wezwanie, poszedłem sprawdzić co u tej, no... Julii. Zapukałem w drzwi od pokoju jej sali i wszedłem do środka. Ustałem obok jej łóżka.
As: Hej. - uśmiechnąłem się. - Słuchaj... przepraszam, mogłem jechać wolniej. To moja wina. - westchnąłem i ręką, przeczesałem sobie włosy.

~~Julia~~
J: To nie twoja, a moja wina.  - uśmiechnęłam się. - Nie obwiniaj się.
As: Mogłem jechać wolniej.. - westchnął.
J: Mimo wszystko cieszę się, że wpadłam na ciebie, a nie na samochód, który jechałby ponad 100 na godzinę. - przemierzyłam go wzrokiem. - Jesteś ratownikiem ? - spytałam.
As: Zgadłaś. - uśmiechnął się. - A, ty kim ?
J: Ja studiuję Pedagogikę i Filologię Polską. - uśmiechnęłam się.
As: A, właśnie muszę iść na dyżur ... 
Chłopak wyszedł, a ja zasnęłam.

~~Aleks~~
Cały wieczór był cholernie nudny, spokoju nie dawał mi ten cholerny wypadek. Miałem wyrzuty sumienia. Następnego ranka skończyłem dyżur i cały dzień jak i noc miałem wolną. Ech, cholernie się nie wyspałem, co chwilę jakieś wezwania do symulantów. Gdy wychodziłem do wyjścia, przecierając oczy przede mną zobaczyłem Julię, wychodziła ze szpitala. Najwidoczniej już jej lepiej, dobrze. Podbiegłem do niej.
As: Hej. - uśmiechnąłem się.
J: O, cześć. - odwzajemniła uśmiech.
As: Nie przedstawiłem się, Aleks jestem. - powiedziałem lekko zakłopotany. - Zapraszam na śniadanie, znam fajną restaurację. - zaproponowałem uwodzicielskim tonem.

~~Julia~~
J: Chętnie skorzystam. - uśmiechnęłam się.
As: Chodźmy, to nie daleko.
Przeszliśmy kilka ulic i byliśmy na miejscu. Restauracja wyglądała na przyzwoitą. Weszliśmy do środka, gdzie stanęliśmy w kolejce.
As: Ja stawiam. - spojrzał na mnie.
,,Ach, jakie on ma piękne oczy" - pomyślałam w duchu.
Kiwnęłam głową i usiadłam przy stoliku. Po chwili wrócił Aleks niosąc tacę z sałatką i winem. 
J: Wino, na śniadanie ?
As: Czemu nie ?
J: No w sumie..
Zabraliśmy się za jedzenie, było pyszne. Po skończonym posiłku ...
J: Dziękuję. - uśmiechnęłam się.

~~Aleks~~
Uśmiechnąłem się i powiedziałem że nie ma sprawy. Jedzenie było naprawdę dobre, wina za dużo nie wypiłem, jeden kieliszek. Abym mógł prowadzić. Siedzieliśmy w ciszy, czułem się trochę spięty. 
As: Idziemy na spacer? - zaproponowałem.
Wolę iść na spacer, niż tu siedzieć i gapić się w sufit. Chciał bym ją lepiej poznać, ale czy to mi się uda?

~~Julia~~
J: Chodźmy. - uśmiechnęłam się.
Szliśmy parkiem, zadawaliśmy sobie pytania i poznawaliśmy się na wzajem. Dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy o, nim, a on o mnie. Byliśmy tak pochłonięci rozmową, że straciliśmy poczucie czasu i nastał wieczór. Przestraszyłam się trochę, gdyż w tej okolicy było wiele porwań, morderstw, gwałtów itp.
Była mgła i było ta ciemno, że nie było widać, do kąt się idzie. Aleks idąc, wpadł do stawu. Udało mu się wyjść, ale był cały mokry.
J: Chodźmy do mnie, mieszkam bardzo blisko. - zaproponowałam. - Wysuszysz się i przynajmniej nie będziesz chory ..
As: Nie będę, mogę wrócić do swojego domu ..
J: Nalegam .. - chwyciłam go za rękę i pociągnęłam delikatnie w stronę mojego mieszkania.
As: No dobra ...
Poszliśmy do mnie. To chwycenie ręki było odruchowe i było mi z tym głupio. Przy drzwiach przywitały nas moje psy .. 

~~Aleks~~
Boshe, jak myśli szli, że wpadłem do stawu? Pewnie wyszedłem na ciotę. Gdy dziewczyna złapała mnie za rękę, sparaliżowało mnie. Chyba tylko dlatego, poszedłem za nią. Niechętnie co prawda, ale poszedłem. Gdy byliśmy u niej, dała mi ręcznik którym wytarłem sobie włosy. Ciuchy wyschły, dzięki wietrze. Praktycznie mogłem już iść do domu, Max pewnie tęskni. 
As: Dzięki, suchy już jestem. - uśmiechnąłem się.
J: Widzę. - odwzajemniła uśmiech i wzięła ode mnie ręcznik.
Oparłem się o drzwi wejściowe i rozglądnąłem w koło.

~~Aleks~~
J: A, może zostaniesz na noc? - powiedziałam, co mi ciążyło na sercu. - Jest już późno, a w mojej okolicy ciągle ktoś, kogoś zabija. - zrobiłam słodkie oczka i liczyłam na pozytywną odpowiedź. - Proszę..
Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje, tak bardzo pragnęłam jego obecności, że nie potrafiłam wytrzymać bez niego ani minuty.
As: No dobrze... - odpowiedział.
Za pewnie nie mógł się oprzeć blasku moich oczu i słodkiej, uwodzicielskiej mince ... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz