piątek, 2 stycznia 2015

Alan - Sąd

Obudziłem się późno, o dziwo przez całą noc nie miałem wezwania. Wstałem mniej więcej o ósmej rano, tak, jak na mnie to późno. Poszedłem zjeść śniadanie oraz nakarmiłem Alexa, który już siedział na kuchennym stole i wyjadał ciastka. Po śniadaniu i porannej toalecie dostałem wezwanie, ech, a myślałem że będzie dzisiaj spokojnie. Wsiadłem z psem do samochodu i pojechaliśmy na miejsce, był już tam prokurator, wziąłem go na stronę.
A: Komisarz Alan z wydziału zabójstw. - podałem mu rękę. - Co się stało?
Jak ja uwielbiam to moje przestawianie się. - zaśmiałem się w duchu.

~~Marek~~
Tym razem sprawa była zagmatwana. Czekałem na policjanta. Z wozu wysiadł młody mężczyzna, czyli przynajmniej będę miał porządnego współpracownika. 
Ma: Dziewczyna, 16 letnia. Podejrzany gwałt, podduszenie, które widocznie nie poskutkowało i w sercu ma wbity nóż. - również podałem mu ręki.
A: Zajmiemy się tym. - powiedział. - Pójdę obejrzeć ofiarę. 
Sprawa była ciekawa i intrygująca, ale za razem przykra, szkoda było tej młodej dziewczyny, ale przecież, gdyby nie było przestępstw to nie mielibyśmy pracy. Widać, że komisarz miał dla mnie jakieś nowe informacje, ponieważ podszedł do mnie z poważną miną.

~~Alan~~
Co to się teraz dzieje. Jebani zboczeńce, nie mogą sobie znaleźć dziewczyny i jak ona się zgodzi, to wtedy poruchać? A nie, ruchają wszystkie jak popadnie. Obrzydliwe. I to jeszcze taka młoda dziewczyna, aż szkoda, kawał życia był przed nią. Nie wiem dlaczego wybrałem tą pracę, ale nie żałuję, przynajmniej w moim życiu coś się dzieje, nie jest w zastoju. Alex człapał u mojego boku, wyjaśniłem Markowi, tak się przedstawił, wszystko co wiem.
M: To co robimy? - spytał.
A: Ja chyba mam co robić. - westchnąłem niechętnie biorąc od drugiego policjanta stertę papierów. - Jak chcesz możesz mi pomóc, a najpierw zadzwonimy do rodziców poszkodowanej.
Postanowiłem dać telefon na głośno mówiący, gdy będziemy rozmawiać, niech zobaczy, jakie to trudne przekazywać takie wieści...

~~Marek~~
W telefonie usłyszałem głos kobiety, była to matka zamordowanej. Komisarz Alan powiedział sztywnym i stanowczym tonem, choć widziałem, że tak naprawdę jest mu bardzo ciężko mówić o biednej dziewczynie. Ten incydent był naprawdę przykry i smutny. 
A: Dzień dobry, z tej strony Komisarz Alan. Mam przykre wieści, pani córka Paulina Aagard ... - w tym momencie się zaciął. - Nie żyje. Została zgwałcona, a następnie zabita. Zwłoki zostaną przewiezione w natychmiastowym czasie. Więcej informacji dowie się pani na komisariacie policji, albo u Prokuratora. 
Kobieta zaczęła głośno łkać, było to naprawdę smutne. 
Matka: Jak to? Paulinka? - powiedziała załamanym głosem.
A: Przykro mi..
Matka: To nie może być prawda!
A: Do widzenia. 
Nie mogłem przesłuchać rozpaczy tej matki, było to kłucie jakby igłami w moje serce. Chciało mi się płakać, ale powstrzymałem łzy. Nie lubię takich zdarzeń, ale przecież to moja praca. Czy tak, czy owak lubię ją wykonywać, właśnie dlatego, że ciągle się coś dzieje. Nie jest to nudna i monotonna robota, w której tylko siedzi się za biurkiem. 
Spojrzałem na komisarza, który chciał coś powiedzieć..

~~Alan~~
To właśnie najgorsze momenty tej pracy. Mimo wszystko, lubię ją i nie zamienię na żadną inną. Wzięliśmy się za wypisywanie papierów, chyba druga najgorsza rzecz w tym zawodzie. No nic, trudno się mówi. Po jakimś czasie skończyliśmy. Podziękowałem Markowi za pomoc i każdy z nas poszedł w swoją stronę. Było już późno, gdy wszedłem do domu poszedłem się umyć i prosto do łóżka, byłem wyczerpany, chyba przyda się mały urlop. Oj tak, pojadę sobie w ciepłe kraje i będę się godzinami wygrzewał, na zajebistej plaży, gdzie będzie pełno dziewczyn! Może w końcu, przestanę być samotny?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz