piątek, 2 stycznia 2015

Huriye - Potknięcie

Po rozpakowaniu przyszła pora na zwiedzanie okolicy. Z  dobrym samopoczuciem wyszłam na klatkę. W miarę szybko schodziłam po schodach. Poszłam do pobliskiego parku. Rozkoszowałam się pięknymi widokami natury. Przysiadłam na chwilę, na ławce. Dużo ludzi mieszka na tym terenie. Nie którzy stali przy fontannie, śmiali się. Inni spacerówki z psami albo z rodziną. Po siedzą łam tak chwilę i podeszłam do fontanny. Jak każdy wrzuciłam do niej monetę i ruszyłam dalej. Moim następnym celem był pasaż handlowy, musiałam poznać tutejsze sklepy.  Przy okazji zorientowałam się gdzie jest cukiernia, restauracje i inne tego typu sklepy. Do domu wracałam około 18. Weszłam na klatkę. Wchodząc po schodach, nagle się potknęłam. Myślałam, że upadnie i coś mi się stanie. W tym momenie poczułam jak ktoś mnie łapie. Podniosła głowę i ujrzałam mężczyznę. Uśmiechnę łam się mimowolnie.
H: Dzięki - rzekłam stając na schodku. 
Ma: Nie ma za co.
H: Wiesz, gdyby nie ty zapewne wylądowałabym w szpitalu.

~~Marek~~
Byłem z siebie dumny, no i zadowolony, że pomogłem takiej pięknej dziewczynie. 
Ma: Nie mogłem pozwolić, aby stała się krzywda takiej pięknej istocie. - uśmiechnąłem się uroczo.
Dziewczyna zarumieniła się. I odpowiedziała uśmiechem.
Ma: Jestem Marek, a ty? - spytałem.
H: Huriye. - odpowiedziała nieśmiało. 
Ma: Skoro jesteś cała, to może masz ochotę wybrać się ze mną na spacer? Albo.. pojedziemy moim samochodem na plażę podobno wygląda jeszcze piękniej nocą... 

~~Huriye~~
H: Dobrze, możemy się przejechać.  - odrzekłam, jak to ja z uśmiechem.
Ma: Tak więc, zapraszam.
Poszliśmy do samochodu Marka. Kulturalnie otworzył mi drzwi. Usiadłam na siedzeniu obok kierowcy, oczywiście. Jechaliśmy w miarę krótko. Na miejscu, ujrzałam naprawdę przepiękny widok gwiazd na niebie...
Wysiedliśmy i stanęliśmy nad brzegiem.
H: Marek, może powiesz mi czym się zajmujesz? - zaproponowałam

~~Marek~~
Huriye wyglądała na przesympatyczną dziewczynę i wyśmienicie mi się z nią rozmawiało.
Ma: Jestem prokuratorem. Ciężka i nieprzyjemna to praca, ponieważ często muszę oglądać zabitych ludzi. - spojrzałem na minę dziewczyny i od razu zmieniłem temat. - Lubisz zwierzęta? 
H: Tak, mam fretkę. - uśmiechnęła się. - A Ty?
Ma: Mam uroczego psiaka. - odwzajemniłem uśmiech. - A Ty czym się zajmujesz? - spytałem.
H: Studiuje psychologię i jestem modelką.
Ma: Jestem pewien, że jesteś najpiękniejszą modelką ze wszystkich. - uśmiechnąłem się kokieteryjnie.

~~Huriye~~
Zapewne się zarumieniłam na jego słowa. 
H: Cóż, w sumie to ty byś się nadawał na modela. Ale wiesz, musiałabym cię najpierw  sprawdzić. - zaśmiał am się. - A tak na serio to fajnie by było kiedyś poznać twojego pieska. - uśmiechnęłam się
Ma: Masz to u mnie załatwione jak w banku. - uśmiechnął się
Ja zdjęłam swój płaszczyk i położyłam na piasku, aby usiąść. Zrobiłam to i nakłoniłam Marka gestem ręki, aby uczynił to samo.
H: A długo już tu mieszkasz?

~~Marek~~
Ma: Nie tak dawno, ale dłużej od ciebie. Jesteś nowa, prawda? - spytałem miłym tonem.
H: Aż tak, to widać?
Ma: Trochę. - uśmiechnąłem się. - A wracając do sprawy psa, może wpadniesz do mnie jutro, po południu? - spytałem. - Niestety, pracuję do 15. - dodałem.
H: Chętnie, jutro i tak nie mam szczególnych zajęć. - uśmiechnęła się.
Na niebie pojawiła się spadająca gwiazda, odruchowo złapałem dziewczynę za rękę, ale natychmiast się pohamowałem. 
Ma: Spadająca gwiazda! Pomyśl życzenie..
Nastała cisza. Wypowiedziałem w myślach życzenie, które brzmiało następująco ,, Chciałbym wreszcie znaleźć szczęście i .. miłość". Po chwili spojrzałem w oczy Huriye i powiedziałem z czułością.
Ma: Nie jest Ci zimno? - powiedziałem to zdejmując z siebie kurtkę i okrywając nią Huriye. 
H: Trochę.
Ma: Odwiozę Cię do domu.
Podała mi swój adres i wsiedliśmy do samochodu. Jadąc podałem jej swój adres, aby przyszła do mnie jutro. Pożegnałem się z nią i wróciłem do domu. Umyłem się i poszedłem spać. Wstałem rano ok. 7. Ogarnąłem się i ubrałem w garnitur. Jak, co dzień pojechałem do pracy. Kilka zleceń o zabójstwo, pobicie i rozwód. Wróciłem do domu. Przyrządziłem podwieczorek i nakryłem do stołu. Potem poszedłem się ogarnąć i ubrać jakoś porządnie. Po chwili zadzwonił dzwonek, poszedłem otworzyć. W drzwiach stała prześliczna Huriye. 
Ma: Witaj piękna dziewczyno o cudownym imieniu. - powiedziałem uroczo. - Wiem.. kiepski ze mnie poeta.

~~Huriye~~
Po powrocie wzięłam szybki prysznic, zjadłam coś i poszłam spać. Rano musiałam iść na parę sesji i dodatkowo na 2 gogodziny na uczelnię. W domu prze brałam się w coś idealnego na odwiedziny kolegi. Zamówiłam taksówkę i pojechałam.
H: Nie przejmuj się. Nadrabiasz czym innym. - uśmiechnęłam się tajemmniczo.
Weszłam do środka i usiadłam przy stole.
Ma: Zaraz podam coś do jedzenia, a ty zapoznaj się z moim pieskiem.
Jak na zawołanie zwierzak przybiera do mnie mer dając ogonem. Zaczęłam go głaskać. Po pewnym czasie przyszedł Marek i ustawił jedzenie na stole.
Ma: Smacznego. - uśmiechnął się i usiadł naprzeciw mnie.

~~Marek~~
Ma: Prawie bym zapomniał. - powiedziałem wstając od stołu.
Poszedłem, po dwie świecie i położyłem je na stole. Zapaliłem każdą z nich i włączyłem nastrojową muzykę. 
H: Kolacja przy świecach, urocza muzyka, jaki romantyczny nastrój. - dziewczyna uśmiechnęła się uroczo.
Ja odwzajemniłem uśmiech. 
Ma: Podoba Ci się? - spytałem łapiąc ją za rękę.
H: Tak. 
Po zjedzonej kolacji zaczęliśmy tańczyć. Później taniec przerodził się w wolny i przytuleni do siebie wirowaliśmy. Zmęczeni opadliśmy na sofę, podałem Huriye kieliszek czerwonego wina. 

~~Huriye~~
Jak to od wina bywa, zaszumiło mi trochę w głowie. Starałam się tego za bardzo nie okazywać. Marek włącżył telewizję. Akurat leciała komedia romantyczna. Z zaciekawieniem patrzyłam w ekran. Zapowiadał się ciekawy wątek. Nawet nie zauważyłam jak powoli opuściła głowę na ramię Marka. W filmie zaczęła się akcja. Główna para poszła na randkę do restauracji. Podniosła głowę i spojrzałam na Marka. Patrzyłam mu prosto w oczy. Jakbym chciała z nich coś wyczytać... Przybliżyłam swoją twarz do jego i pocałowałam go. 

~~Marek~~
Byłem trochę zszokowany zachowaniem dziewczyny, ale nie ukrywam podobało mi się to. Po chwili utonąłem w pocałunku i odwzajemniłem jeszcze bardziej namiętny.
Oderwaliśmy się od siebie, a dziewczyna patrzyła w moje błękitne oczy.
H: Przepraszam. - powiedziała onieśmielona. 
Ma: Za co? - spytałem ze zdumieniem. - Bardzo mi się to podobało.. - uśmiechnąłem się kokieteryjnie.
Pocałowałem delikatnie dziewczynę w usta. Przerodziło się to w coś mocniejszego i bardziej namiętnego. Po chwili oderwałem się i wziąłem głęboki oddech.
Ma: Zostaniesz moją dziewczyną? - spytałem trochę sfrustrowany.

~~Huriye~~
H: Jakby nie patrzeć znamy się od wczoraj... - pomyślałam chwilę - Cóż, raz się żyje. - uśmiechnęłam się - Zgadzam się.
Przytuliłam się do Marka. 
H: To co, ja może zamówię taksówkę i wrócę do siebie.
M: Ale po co. Możesz zostać tutaj. Rano cię odwiozę.
H: Dobrze. - zgodziłam się i pocałowałam Marka.
Następnego dnia, po śniadaniu Marek odwiózł mnie do domu. Umówiliśmy się na obiad do restauracji. Poszłam na uniwersytet. Posiedziałam tak kilka godzin i wyszłam na spotkanie. Po drodze zaszłam do domu i ubrałam się ładniej. Następnie pojechałam do wyznaczonego miejsca. W restauracji już na mnie czekał Marek. Z uśmiechem podeszłam do stolika.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz