sobota, 6 grudnia 2014

Aleks - Poranek

Spało mi się świetnie, przeciągnąłem się i niechętnie otworzyłem oczy. Kurde, gdzie ja jestem? Gdy uniosłem głowę, zobaczyłem dziewczynę. Zdezorientowany spadłem z kanapy, a głową, uderzyłem o róg stołu. Po jakimś czasie, skapowałem gdzie ja jestem.
J: No co ty, tak strasznie wyglądam? - zaśmiała się pod nosem.
As: Nie, co ty. Po prostu... em, nie wiedziałem gdzie jestem. - powiedziałem cicho.
Gdy spojrzałem na swoją dłoń, którą wcześniej przykładałem do boku czoła, była cała zakrwawiona. A z głowy, leciała mi krew.

~~Julia~~
 J: Stało Ci się coś? - spytałam zmartwiona.
As: Nic poważnego. - odparł.
Pobiegłam do łazienki, skąd zabrałam apteczkę i wróciłam do salonu.
J: Pokaż, opatrzę ci ranę.
As: Nie ma takiej potrzeby.. - powiedział - Nic mi nie jest.
J: Ubrudziłeś mi cały dywan krwią, więc widzę..
Aleks nie chętnie pokazał głowę, z której sączyła się krew. Na zajęciach, na której uczęszczałam była lekcja pierwszej pomocy i medycyny. Opatrzyłam mu głowę, ta rana nie wymagała zszycia, więc odetchnęłam z ulgą. Byłą to, moja wina i było mi głupio.
J: Przepraszam ...

 ~~Aleks~~
 Zaśmiałem się, za co ona mnie przeprasza? Za to że ranę mi opatrzyła?
As: Za co? - spytałem zdziwiony.
J: To moja wina. - odwróciła wzrok.
As: Nie prawda, ty tylko tam stałaś, to ja jak głupi się zwaliłem z kanapy. - uśmiechnąłem się.
Dziewczyna pokręciła przecząco głową i wbiła wzrok w ziemię. Westchnąłem.
As: Nie obwiniaj się tak, bo to naprawdę, nie twoja wina. - uwiodłem jej ręce i przyłożyłem do mojego torsu.
Nie wiem czemu to zrobiłem, to było jakoś tak... no nie wiem.

~~Julia~~
Rozpłakałam się.
J: Jestem do niczego, zawsze mam pecha i ktoś przeze mnie go ma! - powiedziałam przez płacz.
Byłam cała we łzach, odruchowo się do niego przytuliłam. Płakałam w jego ramię, ściskając jego dłoń. On próbował mnie pocieszyć. Głaskał mnie, po głowie. Ta cała sytuacja była dziwna i spontaniczna, ale było mi dobrze ... mogłam się tak do niego przytulać i przytulać ...

~~Aleks~~
 No i co się porobiło. Choć mógł bym się do niej przytulać wieki, zginąć w jej ramionach. Kurde, co ja pierdole? Tylko co tu zrobić, żeby przestała płakać?
As: No nie płacz już... proszę. - powiedziałem słodkim głosikiem.
Dziewczyna się odsunęła, a łzy powoli spływały z jej policzka.
As: Prosiłem abyś nie płakała, a nie żebyś się odsunęła. - uśmiechnąłem się ocierając jej łzy.
Nie chcę sobie iść, chciał bym z nią spędzić cały dzień, ale czy to nie będzie dziwne?

~~Julia~~
 J: Zostaniesz dzisiaj ze mną ? - spytałam niepewnie. - Jest niedziela na pewno fajnie spędzimy czas ..
As: No, skoro chcesz .. - uśmiechnął się.
Miałam wielką ochotę go przytulić, ale się pohamowałam.
J: Pójdę przyrządzić śniadanie.
Powiedziałam i zniknęłam w kuchni, gdzie przyrządziłam jajecznicę. Mam nadzieję, że będzie mu smakowało. Po chwili pojawił się w drzwiach z uśmiechniętą minął.
J: Mam nadzieję, że będzie Ci smakowało..
As: Na pewno !
Zjedliśmy śniadanie, cały dzień, razem miło spędziliśmy. Wieczorem, gdy zrobiło się ciemno wyszliśmy na spacer. Idąc moją dzielnicą zza krzaków wyskoczył zamaskowany mężczyzna z pistoletem...

~~Aleks~~
 Dziewczyna szła blisko mnie i cały czas rozglądała się dookoła. Chyba się bała, pozwoliłem sobie i złapałem ją za rękę. Gdy z krzaków wyskoczył facet z bronią, dziewczyna mocniej złapała moją rękę a ja odruchowo, zrobiłem krok w tył.
B: No proszę, proszę, proszę. Nie wiece że nie wolno wychodzić z domu po zmroku? - zaśmiał się ironicznie.
Nikt nic nie odpowiedział, facet zmierzył mnie wzrokiem, po czym zaczął się cofać. Byłem gotowy na wszystko. Gdy zrobił około 10 kroków w tył, zatrzymał się, uśmiechnął i strzelił prosto na Julię. Szybko zasłoniłem ją sobą, i to ja zostałem ranny, na szczęście nie ona. Facet uciekł, upadłem na kolana. Ból przeszywał moje ciało. Dziewczyna uklęknęła przede mną, spojrzałem na swoją ranę a później na nią.
As: Kocham Cię. - powiedziałem i pocałowałem.

~~Julia~~
 Cała ta sytuacja była dla mnie wielkim przerażeniem, nie chciałam, żeby on umarł, a szczególnie, po tym co mi powiedział. Jednocześnie odczuwałam wielką radość, po jego wyznaniu.
J: Ja Ciebie też. - powiedziałam cicho i delikatnie go cmoknęłam w wargi. - I nie pozwolę Ci umrzeć. - dodałam.
Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam na pogotowie, tam udzielili mi rad, co mogę zrobić, aby mu pomóc. Robiłam wszystko ze wskazówkami, po kilku minutach przyjechała karetka. Zabrali go, był nieprzytomny. Wyszłam z zaułka i poszłam w stronę centrum, było to można nazwać biegiem. Ujrzałam szpital, czym prędzej tam się udałam. W rejestracji zapytałam się o Aleksa Nixona, odpowiedzieli mi, że jest w ciężkim stanie i nie mogę tam wejść, gdyż nie jestem z rodziny. Usiadłam na krześle i czekałam.
Z sali wyszedł lekarz, zapytałam się o stan chłopaka. Jak zwykle usłyszałam chłodne słowa ... ,, Nie jesteś z rodziny i nie mogę udzielić Ci żadnych informacji ".
Przeczekałam całe dwie doby umierając ze strachu. W końcu lekarz mnie wpuścił. Powolnym krokiem weszłam, serce biło mi, co raz mocniej.. Ustałam nad łóżkiem Aleksa, a ten się przebudził ...

~~Aleks~~
 Ja chcę już wyjść z tego głupiego szpitala! Nudzi mi się tu, nic tylko kaszlące dziady i obrzygane dzieciaki. Ja tu depresję przeżywam! A ich jedzenie? Szkoda gadać. Jakaś papka, pies by tego nawet nie chciał. Od samego rana układam plan, jak się stąd wydostać. Gdy zobaczyłem Julię, trochę się uspokoiłem. Lekko się uśmiechnąłem i złapałem za rękę.
As: Nic ci nie jest? - spytałem, gdyż to było teraz dla mnie najważniejsze.
J: Nic, dzięki tobie. Dziękuję. - uśmiechnęła się.
As: E tam, drobiazg. - westchnąłem.
Dziewczynie zadzwonił telefon, gdy skończyła rozmawiać, powiedziała że muszę iść. Protestowałem lecz nic z tego, ciekawe co się stało. Kolejny tydzień zleciał powolnie, jak nigdy. Po długich namowach, lekarz mnie wypisał o tydzień wcześniej niż miałem wyjść. Całe szczęście, dłużej bym tam nie wytrzymał! Ubrałem się, spakowałem i wyszedłem ze szpitala, wsiadłem do samochodu i nakierowałem się na dom. Tam zostawiłem torbę z ciuchami, wziąłem prysznic i poszedłem do kwiaciarni. Kupiłem dla Julii duży bukiet róż, mam nadzieję że się ucieszy. Idąc do jej domu, przechodziłem przez park. Zobaczyłem ją, na jednej z ławek. Podszedłem ją od tyłu, kwiaty wsadziłem między nogi, a rękami zakryłem jej oczy.
As: Zgadnij kto. - szepnąłem.

~~Julia~~
 J: Cudowny i czuły głos, to musi być Aleks. - odwróciłam się i uśmiechnęłam w jego stronę.
As: Zgadłaś. - powiedział i odwzajemnił uśmiech, siadając obok mnie.
J: Dziękuję za róże. - pocałowałem go w policzek.- Wypisali Cię już ze szpitala ? - spytałam.
As: Nie mogłem tam wytrzymać! ...
Nie dokończył, gdyż namiętnie go pocałowałam.
J: Tęskniłam ...
Popatrzyłam w jego kryształowe oczy i ponownie utonęłam w pocałunku.

~~ Aleks ~~
 Mógł bym tak siedzieć cały dzień, dobrze słyszeć od kogoś kogo kochasz, że tęsknił. Jak mi tylko ją ktoś skrzywdzi, to ja nie ręczę za siebie.
As: Ja też tęskniłem. - powiedziałem namiętnie.
Przyciągnąłem ją do siebie i mocno przytuliłem, brakowało mi tego. Ojciec nie mia zbyt czasu, żeby mnie przytulać... ale dobra, liczy się tylko to, co jest tu i teraz. Chwyciłem ją za rękę i wstaliśmy, poszliśmy nad jezioro. Usiedliśmy na ciepłym, rozgrzanym od słońca piasku. Głowa Julii była na moim ramieniu, cały czas trzymałem ją za rękę.
J: Co ty we mnie widzisz? - spytała patrząc mi w oczy.
As: Cały świat. - powiedziałem stanowczo z uśmiechem. - Jesteś dla mnie całym światem i wszechświatem. Kocham Cię najmocniej na świecie. - dodałem.

~~Julia~~
 J: Och, jakie to urocze .. - powiedziałam obejmując go.
Nagle chłopak wziął mnie na ręce i wniósł do wody.
J: Puść. - spojrzałam mu w oczy.
As: Jesteś tą jedyną.. - powiedział namiętnie mnie całując.
J: Wiem. - uśmiechnęłam się kokieteryjnie.
Aleks powoli opuszczał mnie, tym samym zbliżałam się do wody.
As: Boisz się wody? - spytał.
J: Chcesz się przekonać, czy co?
Zaczęłam się kręcić i wpadłam do wody... Woda sięgała mi po pas, ale byłam cała mokra.
J: I widzisz, jestem cała mokra ! - zaczęłam chlapać chłopaka. - Przez Ciebie. - dodałam.
As: Sama się zaczęłaś kręcić, no i co ? - zaczął się śmiać. - Wpadłaś.
J: Wychodźmy już z tej wody, bo mi zimno. - rzuciłam mu lodowate spojrzenie.
As: Oj, nie złość się na mnie. - uśmiechnął się kokieteryjnie. - Chodź do mnie, tam się wygrzejesz.
J: Mam wyjście ?
As: Nie. - powiedział wychodząc z wody i kierując się w stronę parkingu.
J: Zaczekaj! - krzyknęłam doganiając go.
Pojechaliśmy crossem Aleksa do jego domu. Nigdy tam jeszcze nie byłam, ciekawość przejęła moje myśli ...

~~Aleks~~
 Po drodze, taki jeden zajechał mi drogę. Zdenerwowałem się, ponieważ myślałem że będziemy mieli wypadek. I to nie był by taki zwykły wypadek, co najwyżej śmiertelny. Przy takiej prędkości, z jaką on jechał, mielibyśmy zerowe szanse na przeżucie przy zderzeniu. Gdy dojechaliśmy do domu, zostawiłem motor przed garażem. Podeszliśmy pod drzwi, a w kieszeni zacząłem szukać kluczy. Gdy je znalazłem, wsadziłem do dziurki, trochę mi się ręce trzęsły po tym wszystkim. Gdy próbowałem przekluczyć drzwi, nie udawało się, zacinało się w połowie i dalej ani drgnęło. Zdenerwowałem się, rzuciłem się na drzwi, tak jak bym chciał je wyłapać. A na koniec kopnąłem nogą. Kucnąłem, i schowałem oczy w dłoniach.

~~Julia~~
Patrzyłam na to wszystko z lekkim lękiem. Wiem jak się zachować w takiej sytuacji, ponieważ studiuję pedagogikę, co jest powiązane z psychologią. Chociaż nie wiedziałam, jak się zachować, wobec ukochanej osoby ... Kucnęłam przy, nim i złapałam go za rękę, on spojrzał na mnie szklanymi oczami.
J: Spokojnie.. - uśmiechnęłam się. - Może wejdziemy do środka, napijesz się herbaty i opowiesz mi dlaczego się tak złościsz.. - powiedziałam biorą klucze z jego ręki.
Bez problemu otworzyłam mieszkanie. Było tam naprawdę ładnie. Dom był duży, a raczej ogromny. Wytłumaczył mi, co, gdzie jest i zaparzyłam mu herbaty i przy okazji sobie też.
J: To teraz opowiadaj, co się stało, dlaczego się tak złościsz? - spojrzałam mu w oczy. - Bo wiem, że nie przez te drzwi ..

~~ Aleks ~~
 Machnąłem obojętnie, lekko ręką. Stało się, nie chcę o tym gadać.
As: Nie ważne, zapomnijmy. - wzruszyłem ramionami.
Spojrzałem na mój kubek z obrzydzeniem, nienawidzę herbaty. Julia widząc to, zaśmiała się, momentalnie podniosłem wzrok.
As: Nie lubię herbaty, kawy też nie. - uśmiechnąłem się i odniosłem kubek do kuchni, po czym wsadziłem do zmywarki.
Sprawdziłem na telefonie godzinę, dochodziła osiemnasta. Hm... idealna pora na jakąś kolację, albo kino.
As: Co powiesz na na przykład kino? - spytałem biorąc ją za ręce.

~~Julia~~
 J: Bardzo chętnie. - uśmiechnęłam się.
Przeszliśmy do salonu, gdzie na ścianie wisiała duża plazma.
As: Co chcesz oglądać? - spytał.
J: Nie wiem, ale na pewno nie komedię romantyczną ..
As: Lubisz Horrory ? - spytał.
J: Uwielbiam! - powiedziałam entuzjastycznie. - Lubię też filmy akcji, przygodowe, no i komedie, ale nie romantyczne!
As: Może być Constantine?
J: To już widziałam.. - odparłam.
As: A, Diabelska plansza Ouija?
J: O, czym to jest? - spytałam zaciekawiona nazwą filmu.
As: Przeczytam streszczenie.. Bohaterami filmu są nastolatkowie, którzy opłakują śmierć koleżanki - Debbie. Okazuje się, że zgon dziewczyny nie był przypadkowy. Wcześniej również bawiła się planszą Ouija i to ona ją zabiła.
J: Na, co czekasz włączaj. - uśmiechnęłam się.
Film zaczął się, przeszedł mnie dreszcze emocji. Gdy się rozpoczął Aleks poszedł, po popcorn. W połowie był straszny, przytuliłam się mocno do chłopaka ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz