sobota, 13 grudnia 2014

Izabela

Urodziłam się w Kolumbii w mieście Barranquilla. Skończyłam szkołę, gimnazjum i tak zleciało aż do mojej osiemnastki. Nudziło mi się w moim rodzinnym mieście. Wszystkie kawiarnie, kina. Żyłam codziennością do puki nie zostałam wokalistką.
Od wieku piętnastu lat ciągle wyjeżdżałam, aż w końcu teraz zabrakło tu dla mnie miejsca. Gdy tylko wyszłam na ulicę słychać było podniecone okrzyki moich fanów. W domu też nie miałam spokoju. Mnóstwo wiadomości, kwiaty na wycieraczce i pukające dziewczyny domagające się autografu. Siedziałam teraz przy laptopie i gorączkowo szukałam w internecie miejsca gdzie mogłabym się przeprowadzić. Po kilku godzinach szukania znalazłam. Kupiłam pokój i zarezerwowałam lot samolotem. Nazajutrz moje rzeczy wszystkie czekały przy drzwiach w walizkach i torbach. Przeprowadzałam się do Thoughts city. Byłam podekscytowana. Dokładnie sprawdziłam gdzie leży to miasto a teraz grzebałam w torebce szukając telefonu. Gdy go znalazłam zadzwoniłam do rodziców aby im oznajmić o mojej przeprowadzce. Po chwili pędziłam do autobusu by zdążyć na lot. Godzinę później siedziałam wygodnie w samolocie. Leciałam kilka godzin, aż w końcu głos z głośnika oznajmił, że lądujemy. Ta chwila dłużyła mi się niemiłosiernie. Wreszcie wyszłam taszcząc walizki i torby udałam się do dzielnicy 2 gdzie czekał mój domek. Jedno zmartwienie mnie nękało, czy mój pies już tu jest czy też nie. Moja mama była gdzieś w okolicy z moim psem więc poprosiłam by przetransportowała Arcadie do mego mieszkania na dwunastą w południe. W tedy bowiem samolot miał wylądować. Szłam spiesznym krokiem, by mama nie czekała na wycieraczce. Gdy dotarłam ona czekała przed budynkiem. Zaprosiłam ją na chwilę lecz ona pokręciła głową i oznajmiła, że musi już jechać. Zaczęłam się rozpakowywać, potem wyszłam na spacer z psem. Tak minął mi pierwszy dzień w tym cudownym mieście.
obrazek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz